Obserwatorzy

Kilka słów o żelu głęboko oczyszczającym do twarzy i masce peel-off ze spiruliną od Eveline.

Witajcie :)

Dziś będzie o dwóch kosmetykach z marki Eveline. Jeden to typowy średniaczek, a drugi (w moim przypadku) totalny bubel.
Zacznę może od aktywnego żelu głęboko oczyszczającego 8w1, który według producenta ma likwidować:
1. Pryszcze
2. Zaskórniki
3. Nadmiar sebum
4. Rozszerzone pory
5. Ślady po trądziku
6. Nierówny koloryt skóry
7. Skłonność do podrażnień
8. Nawracające niedoskonałości
Sporo obietnic co? Które z nich spełnia? No niestety niewiele. Jeśli chodzi o pryszcze to ciężko jest mi się wypowiedzieć na ten temat bo nie mam z nimi większych problemów, ale żel ma w sobie kilka składników, które faktycznie mogą przeciwdziałać pryszczom m.in. kwas salicylowy czy Zinc PCA (pirolidynokarboksylan cynku, które mają działanie ściągające i antybakteryjne) Zaskórniki jak były na mojej skórze tak dalej są. Nie zauważyłam też zwężenia porów. 
Konsystencja bardziej kremowa niż żelowa z lekko wyczuwalnymi drobinkami. Kosmetyk dobrze oczyszcza skórę i dodatkowo lekko ją peelinguje. Ma silny męski zapach (nie to żebym nie lubiła męskich zapachów, bo lubię bardzo, ale ten ewidentnie mi nie podszedł). Jest to typowy średniak, który nie spełnia połowy obietnic producenta ( a przynajmniej ja tego nie zauważyłam) ale za to dobrze usuwa brud i resztki makijażu.
Pora na bubla, a jest nim oczyszczająca maseczka peel-off ze spiruliną. Kiedy tylko wpadła w moje łapki to od razu wieczorem nałożyłam ją na całą twarz. To był błąd! Jak przystało na maskę typu peel-off trzeba poczekać aż wyschnie i później ściągnąć ją z twarzy, najlepiej w jednym kawałku. Od razu po nałożeniu czuć dość mocny efekt chłodzący a to za sprawą zawartego w masce mentolu oraz wysoko w składzie alkoholu. Przy ściąganiu od razu pożałowałam, że nałożyłam maskę na całą twarz. To była jedna wielka tragedia. Wyrwało mi wszystko oprócz zaskórników. Skóra była podrażniona, zaczerwieniona i...ogolona :P Moje kolejne podejście było bardziej profesjonalnie, a nie "na hura". Przed zabiegiem zrobiłam porządną parówkę i nałożyłam maskę tylko na nos i na brodę. Niestety efekt był taki sam. Duży ból przy ściąganiu. Wyszły mi może ze 3-4 zaskórniki i milion włosków. Swoją drogą ciekawe, że wyrywa nawet najmniejsze włoski a nie umie wyciągnąć zaskórników. Jedyne co podoba mi się w tym produkcie to kolor :P
Podsumowując, żel z pewnością zużyję bo spełnia najważniejszą funkcję, czyli oczyszczanie i usuwanie resztek z makijażu :) Co do maski to również ją skończę. Nakładam ją zawsze po kąpieli tylko na brodę (tam mam chyba najmniej wrażliwe miejsce na ból :P) Nie robi nic, ale chyba wciąż mam nadzieję, że w końcu powyciąga mi te moje zaskórniki :P

A Wy miałyście styczność z tymi produktami?
Jestem ciekawa jak u Was się sprawdziły :)

buziaki i do następnego!

10 komentarzy:

  1. jestem bardzo ostrożna jeśli chodzi o maski, które trzeba ściągać, na twarzy mam mikro włoski i wiem jak bolesne może być pozbycie się maski to nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Maseczka ma świetny kolor :D Ale cóż, nie wygląd najważniejszy, a działanie... Szkoda, że bubel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też żałuję, bo bardzo lubię maski typu peel-off :)

      Usuń
    2. Ja przyznam, że rzadko sięgam po jakiekolwiek maseczki ;) Moja skóra często reaguje alergią na testowanie nowości pielęgnacyjnych ;) Ale w moich zbiorach leży kilka sztuk i czeka, więc może kiedyś się przełamię i wypróbuję ;)

      Usuń
  3. Szkoda, że maska się nie sprawdziła :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kiedyś miałam coś z Eveline i nie do końca u mnie się sprawdziło :/ teraz testuje inne rzeczy i nie wiem czy wrócę jeszcze kiedyś do tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam ze okaże sie lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy wcześniej ich nie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń